Istotnie tak jest i opisał to nie Fukuyama jako pierwszy, ale bodaj Schumpeter w swojej głośnej książce „Kapitalizm, socjalizm i demokracja”. Biznes wymaga pokoju (no, pomijając „zbrojeniówkę” ;-)) i stabilnej sytuacji politycznej (oraz prawnej). Inwestorzy nie chcą działać w sytuacji, gdy o 50 km dalej sukcesy odnosi partyzantka komunistyczna, żądna wywłaszczenia wszystkich „kapitalistów”. W takim wypadku faktycznie najprawdopodobniej duży kapitał ucieknie. Sprawa jest trochę inna z ludźmi zakorzenionymi w miejscu i czasie, mali przedsiębiorcy związani mocno z własnością, którzy mają też małe możliwości „przetransferownia się”. To jest właśnie jeden z wielu powodów, dla których Röpke czyni laudację na rzecz „małych” kapitalistów. Przykład Szwajcarii pokazuje, że można mieć uzbrojoną po zęby burżuazję i kułaków, jednocześnie zachowując pacyfizm i spokój dla biznesu :))) W myśl motta, si vis pacem, para bellum. Ale oczywiście, wielkie koncerny i korporacje, nie związane niczym oprócz pieniądza, nie będą „umierały za Gdańsk czy Thun”, to jasne.
↧